Kolonia „Carl Emanuel”, znana w Rudzie Śląskiej jako „Karmańskie”, to jedno z tych miejsc, które rzuca się w oczy od razu, przecinając skrzyżowanie ulic Wolności i Zabrzańskiej. Zwłaszcza zimą, kiedy śnieg pokrywa bruk i dachy familoków, a ceglane mury kontrastują z bielą krajobrazu. Spacerując między tymi budynkami z aparatem w ręku, trudno nie poczuć, klimatu tego miejsca.
Osiedle powstało z inicjatywy Ballestremów, właścicieli dawnej kopalni „Brandenburg”, późniejszego „Wawelu”. Zabudowa zaczęła się kształtować jeszcze pod koniec XIX wieku ale najbardziej charakterystyczna część – zwarty kwartał z wewnętrznym dziedzińcem – powstała w latach 1909–1911. To właśnie ten fragment, zamknięty między ulicami Wolności, Raciborską i Zabrzańską, przetrwał do dziś i przyciąga uwagę swoją formą.

Architektura „Karmańskich” jest spójna, przemyślana, choć niepozbawiona ozdobnych detali. Dwupiętrowe ceglane budynki z dachami o skomplikowanej geometrii, loggie, wieżyczki, zdobione szczyty – wszystko to złożone w prosty, ale funkcjonalny układ. W centrum znajduje się dziedziniec, który dziś służy głównie jako przestrzeń parkingowa, ale kiedyś był pewnie miejscem codziennego życia – spotkań, rozmów, dziecięcych zabaw.
Zimowe, popołudniowe światło wydobywa z tej zabudowy to, co w niej najbardziej charakterystyczne – fakturę cegły, linie okien, rytm elewacji. Śnieg podkreśla krawędzie dachów, przytłumia kolory. Wszystko staje się bardziej surowe, ale też bardziej wyraziste. W moim odczuciu to jedna z lepszych scenerii do fotografowania takich miejsc – nie rozprasza, a skupia uwagę na formie i detalu.

Samo osiedle jest dziś częściowo zabudowane nowszymi budynkami, a część pierwotnej kolonii została wyburzona – między innymi dom noclegowy i wczesne familoki przy ul. Południowej. Mimo to zachowana część wciąż tworzy spójną całość i dobrze pokazuje, jak wyglądało budownictwo patronackie w najlepszym wydaniu – funkcjonalne, estetyczne i dostosowane do potrzeb społeczności górniczej.





„Karmańskie” nie są atrakcją turystyczną z folderów. To miejsce, które warto zobaczyć z własnej ciekawości – bez oczekiwań, ale z uważnością. Ja odwiedziłem je zimą i taki kontekst fotograficzny polecam najbardziej. Nie chodzi o efektowność, ale o ciszę, strukturę i światło. I o tę trudną do uchwycenia atmosferę miejsca, które przetrwało nie tylko czas, ale i zmiany, jakie przyniósł ze sobą przemysłowy Górny Śląsk.
Bardzo dziękuję Panu Dariuszowi i Pani Patrycji za kawę 🙂
Wejdź na foto.miemiec.eu i zobacz:
Krajobraz, zamki, pałace i inne ciekawe miejsca nie tylko na Górnym Śląsku, ale i poza nim.