Romantyczne Ruiny w Orzechu koło Świerklańca. Dokładniej ujmując jest to pozostałość po romantycznych ruinach, należących do hrabiego Guidona Henckel von Donnersmarck, który miał swoją siedzibę w pobliskim Świerklańcu. Nie są to prawdziwe ruiny średniowiecznego zamku, lecz powstałe w połowie XIX w. zgodnie z panującą na takie miejsca modą w ówczesnej Europie. Przykładem takich budowli są ruiny Starego Książa Hochbergów w Wałbrzychu. Ruiny w Orzechu były wykorzystywane jako miejsce wypoczynku dla uczestników polowań, które odbywały się na terenach wokół Świerklańca.
Pierwotnie budowla składała się z głównego prostokątnego budynku oraz z czterech, połączonych murami, okrągłych baszt w narożnikach. Przy zachodniej ścianie znajdował się ryzalit. Przy wschodniej elewacji znajdował się mur z prostokątnym występem, a od północy istniało ostrołukowe wejście ze strzelnicami kluczowymi po bokach. W murach i basztach znajdowały się otwory okienne.
Po II wojnie światowej obiekt stał się własnością spółdzielni sadowniczej, a następnie Agencji Nieruchomości Rolnych. Od tego czasu postępowało jego niszczenie. Do dzisiaj zachowała się tylko część północno-wschodniej baszty i to w beznadziejnym stanie, która w każdym momencie może ulec zawaleniu. Nie zdziwił bym się gdyby się okazało, że ktoś specjalnie ją rozbiera dla uzyskania kamienia, z którego jest wybudowana.
Warto odwiedzić to miejsce, ponieważ jest bardzo klimatyczne. Ruiny znajdują się na wzgórzu, w środku niewielkiego lasu. Krajobraz wokół jest bardzo malowniczy, a sam spacer w to miejsce bardzo przyjemny. Warto się tu wybrać przykładowo podczas spaceru po świerklanieckim parku, mając w zanadrzu jeszcze trochę czasu.